e-wydanie

9.5 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia 2024

Czarne chmury nad Ronaldo

Najlepszy piłkarz świata może stracić setki milionów z powodu oskarżeń o gwałt. Jego sponsorzy tracą powoli cierpliwość.

Pod koniec września Amerykanka Kathryn Mayorga (34 l.) złożyła przed sądem w stanie Nevada pozew przeciwko największej piłkarskiej gwieździe, Portugalczykowi Cristiano Ronaldo. Kobieta oskarża 5-krotnego zdobywcę Złotej Piłki o gwałt. Jej zdaniem do zdarzenia miało dojść w połowie 2009 roku, kiedy piłkarz świętował w Las Vegas swój transfer z Manchesteru United do Realu Madryt. Sprawa jest na tyle poważna, że kluczowi sponsorzy Ronaldo nie wykluczają zerwania lukratywnych kontraktów z piłkarską gwiazdą. Oskarżenia Amerykanki uderzyły również w giełdowe notowania Juventusu Turyn, w którym od kilku miesięcy występuje Portugalczyk.

Sprzeczne wersje

Sprawę rzekomego gwałtu ujawnił niemiecki dziennik „Der Spiegel”, który jako pierwszy poinformował o złożonym przez Mayorgę pozwie. Kobieta miała sama zgłosić się do gazety oraz przedstawić swoją wersję wydarzeń. To właśnie na podstawie jej relacji dziennikarze opisali wydarzenia z 2009 roku. Do gwałtu doszło ponoć w znanym klubie nocnym w Las Vegas, w którym Cristiano Ronaldo wraz ze swoim bratem oraz innymi członkami rodziny i znajomymi celebrowali świeżo przypieczętowany transfer zawodnika do stolicy Hiszpanii. Od kilku tygodni w sieci krążą zdjęcia z czerwcowej nocy sprzed prawie 10 lat, na których piłkarz zabawia się z Amerykanką na parkiecie prestiżowego klubu.

Niedługo po zabawie Ronaldo miał zaprosić kobietę do swojego apartamentu i zaproponować jej wspólną kąpiel w jacuzzi. Nie odmówiła. Według relacji 34-letniej kobiety, w czasie gdy przebierała się w łazience, podszedł do niej rozebrany Ronaldo i zaproponował jej seks. Kiedy mu odmówiła, poprosił ją o zwykły pocałunek, na co Amerykanka się zgodziła. To właśnie wtedy piłkarz miał siłą zaciągnąć ją do łóżka i tam dokonać analnego gwałtu. Kobieta zwierzyła się niemieckim dziennikarzom, że po całym zdarzeniu Portugalczyk przepraszał ją, powtarzając, że „w 99 proc. jest dobrym człowiekiem, a to był właśnie ten 1 proc.”

W tym miejscu kończy się niezweryfikowana wersja Amerykanki, a zaczynają się niezaprzeczalne fakty. Chwilę po wydarzeniach z Las Vegas do działania ruszyli prawnicy Ronaldo, którzy zaproponowali kobiecie 375 tys. dol. w zamian za milczenie. Kobieta przyjęła propozycję, o czym świadczy nie tylko jej relacja, lecz także ujawnione przez „Der Spiegel” zdjęcia dokumentów. Pisemnej ugodzie nie zaprzecza zresztą sam Ronaldo oraz jego adwokaci. Kolejne papiery, które za sprawą niemieckiego dziennika wyciekły do mediów, to ankiety wypełnione przez Portugalczyka na polecenie swoich prawników.

Co ciekawe, dziennikarze dotarli do dwóch wersji tych dokumentów. W pierwszym z nich na pytanie, czy kobieta płakała albo krzyczała, Ronaldo odpowiedział, że kilka razy powtórzyła „stop” i „nie”. W drugiej wersji ankiety, sporządzonej kilka miesięcy później, zawodnik zmienił swoją wersję i na to samo pytanie odpowiedział, że do stosunku doszło za zgodą Amerykanki. Tych dokumentów prawnicy piłkarza również nie kwestionują. Bezsporny jest także fakt, że jeszcze tego samego dnia, w którym miało dojść do gwałtu, Kathryn Mayorga zjawiła się na policji i zeznała, że została zgwałcona przez znanego piłkarza, nie podała jednak jego nazwiska. O zgłoszeniu na komisariacie świadczą policyjne dokumenty z tamtego okresu.

Wynajęci przez kobietę prawnicy twierdzą, że ich klientka milczała przez prawie 10 lat, ponieważ była w depresji oraz miała myśli samobójcze. Dopiero teraz zdobyła się na odwagę, wynajęła adwokatów i opowiedziała całą historię. Po wybuchu afery prawnicy Cristiano Ronaldo zapowiedzieli, że złożą pozew przeciwko niemieckiej gazecie, natomiast sam zawodnik ograniczył się do lakonicznego wpisu na Twitterze. „Gwałt to odrażające przestępstwo, które jest sprzeczne z tym, kim jestem i w co wierzę. Nie będę brał udziału w medialnym spektaklu” – napisał.

Sponsorzy reagują, akcje Juve nurkują

Na szokujące materiały ujawnione przez „Der Spiegel” błyskawicznie zareagowali sponsorzy Cristiano Ronaldo. Najpierw firma odzieżowa Nike zakomunikowała, że jest „głęboko zaniepokojona zarzutami” i że będzie „śledzić rozwój sytuacji”. Następny w kolejce był producent gier komputerowych Electronic Arts, który, nie czekając na rozstrzygnięcie sądu w stanie Nevada, usunął ze swojej strony internetowej zdjęcie zawodnika, promujące najnowszą grę piłkarską FIFA 2018.

Ewentualna utrata sponsorów może bardzo zaboleć Portugalczyka. Obecnie jest on najlepiej zarabiającym sportowcem na świecie. Magazyn „Forbes” oszacował, że jego zarobki w minionym roku wyniosły ok. 100 mln dol. Ponad połowa z tego to wpływy od sponsorów. Największy udział w tej puli miał amerykański gigant Nike, który dwa lata temu podpisał z Ronaldo dożywotnią umowę, opiewającą na miliard dolarów. Obecnie gwarantuje mu ona roczne dochody na poziomie ok. 30 mln dol. To mniej więcej tyle samo, ile zarabia w Juventusie. Kontrakt sponsorski z „Nike” bije na głowę wszystkie pozostałe razem wzięte.

Drugą pod względem rocznej kwoty wpływów jest umowa ze szwajcarską firmą TAG Heuer, produkującą luksusowe zegarki. Na jej mocy Ronaldo inkasuje kolejny milion dolarów rocznie. Aktualnie Portugalczyk jest sponsorowany przez 18 marek (przynajmniej o tylu wiadomo). Oprócz wspomnianych wcześniej są wśród nich m.in. największy hiszpański bank Banco Espirito Santo, lider w usługach maklerskich online X-Trade oraz koreański gigant elektroniczny Samsung. Na razie tylko Nike i Electronic Arts zareagowały na zarzuty o gwałt, ale niewykluczone, że w obawie przed stratami wizerunkowymi do grona „zaniepokojonych” dołączą niedługo kolejne marki.

Problem z oskarżeniami przeciwko Ronaldo ma również Juventus, który jest jednym z nielicznych klubów włoskiej Serie A notowanych na giełdzie. Za sprawą Portugalczyka wykres klubowych akcji z ostatnich kilkunastu tygodni przypomina kolejkę górską. Na początku lipca notowania „Starej Damy” w przeciągu jednej doby urosły o 25 proc. za sprawą informacji o transferze 33-letniego zawodnika z Madrytu do Turynu. Wysokie ceny walorów Juve utrzymywały się aż do czasu głośnej publikacji w „Der Spiegel”. Po szokującym artykule w zaledwie kilka godzin notowania klubowych akcji zanurkowały do poziomu sprzed transferu. Mimo tego finansowego ciosu klub wydał specjalne oświadczenie, wspierające swoją gwiazdę.

„Ronaldo pokazał w ostatnich miesiącach wielki profesjonalizm i poświęcenie, co jest doceniane przez wszystkich w Juventusie. Wydarzenia, które rzekomo miały miejsce prawie 10 lat temu, nie zmieniają opinii, która jest taka sama u wszystkich osób mających styczność z naszym wielkim mistrzem” – ogłosiła „Stara Dama” na swojej oficjalnej stronie internetowej.

Kolejna kobieta

W najbliższym czasie w jednym z sądów w stanie Nevada ruszy proces przeciwko Cristiano Ronaldo. Zgodnie z zasadą domniemania niewinności, do czasu prawomocnego wyroku, Portugalczykowi nie można przypisać winy. Nie wiadomo tak naprawdę, w jakim stopniu wiarygodna jest wersja wydarzeń przedstawiona przez Kathryn Mayorgę, która dopiero po blisko 10 latach zdecydowała się opowiedzieć o rzekomym gwałcie.

Wiele faktów i dowodów przemawia jednak za jej wersją. E-maile pomiędzy zawodnikiem a jego prawnikami oraz pisemne porozumienie z Amerykanką są nie do podważenia. Fani piłkarza twierdzą, że kobieta, za namową swoich adwokatów, próbuje zbić fortunę, bezpodstawnie zarzucając Portugalczykowi gwałt i licząc w ten sposób na wielomilionowe odszkodowanie. Z drugiej strony brytyjski tabloid „Daily Mail” donosi, że do jego redakcji zgłosiła się kolejna ofiara, która również twierdzi, że została zgwałcona przez Ronaldo. Prosi jednak o zachowanie anonimowości. Wiele wskazuje na to, że – bez względu na ostateczny wyrok – jesteśmy świadkami wizerunkowego upadku największej piłkarskiej gwiazdy w historii.

 

Najnowsze